rowerowy wypad po pracy celem sprawdzenia, jak się mają sprawy w moich miejscówkach. trochę przejechanych i przedeptanych kilometrów i coś tam się nazbierało, kilka czerwonych, kilka
prawdziwków (część została w lesie), kilka
podgrzybków... za sucho, niby popadało a i tak buty i spodnie suchutkie... wypad udany tym bardziej, że zwykle wrzesień i październik to grzybowe żniwa w pobliskich lasach