Po długiej nieobecności w lesie pojechaliśmy dziś sprawdzić co w leśnych trawach i innych jagodnikach piszczy. Zatrzymaliśmy się z dala od grzybiarzy. A tu szok. Nie tylko piszczy, ale nawet mruczy i grzmi. W ciągu pierwszych dwóch godzin zebraliśmy 60
prawdziwków, 5
kozaków czerwonych, 20
kozaków młodych w tym młodziutkie
czarne łepki, garść
kurek i dwie duże
kanie. Przejechaliśmy kilometr do drugiego kawałka lasu, a tam nawet nie piszczy. W ciągu godziny 1
prawdziwek, 5
kozaków, 2
kozaki czerwone i garść
kurek. I czy są
grzyby, czy ich jeszcze nie ma?
Żona się śmieje, że początkowo była rehabilitacja kręgosłupów, więc były
grzyby, po dwóch godzinach zaczęliśmy zbieranie, więc
grzyby się skończyły!