Podsumowanie sezonu grzybowego z podwrocławskich lasów, Gór Sowich, Góry Ślęży, Borów Dolnośląskich oraz nadmorskich lasów w powiecie wejherowskim.
Już na samym początku muszę stwierdzić, że był to rok
prawdziwka, ale po kolei.
Mijają 2 lata odkąd zbieram
grzyby zimowe. Kiedy na początku lutego, na powierzchni ok. 2 m², znalazłam 60 czarek, pokusiłam się nawet o zrobienie ich w marynacie. I powiem Wam, że nie był to dobry pomysł. Nie dość, że okazały się gumowato-twarde, to jedynym wyczuwalnym smakiem był ocet 😜. A obserwowana, dorodna kępka
boczniaków padła łupem innego entuzjasty grzybów zimowych 😥 O wiele wcześniej niż w minionym roku, bo już 18 kwietnia, spotykam malutkie mitróweczki błotne. A początek maja spełnia jedno z moich marzeń - obdarza pierwszym w życiu
smardzem 😀. Jak dotąd żaden ze znalezionych wcześniej grzybów nie miał tak długiej sesji zdjęciowej 😆, nawet znaleziony kilka dni później, pękaty
krasnoborowik ceglastopory.
Już 12 czerwca, w Górach Sowich, odkrywam swoje małe grzybowe eldorado 😀 Pojawiają się pierwsze
borowiki usiatkowane. Ponad 30 niedużych owocników ląduje w koszu. Trafiają się też pojedyncze
koźlarze czerwone,
kurki i malutkie
krasnoborowiki ceglastopore. A na koniec - creme de la creme - 2 czerwcowe
borowiki sosnowe 🤗. Kolejny miesiąc upływa pod znakiem braku opadów i bardzo wysokich temperatur 🌞. Kiedy, 2 tygodnie później, odwiedzam te same rejony spotykam już tylko nieliczne gołąbki,
muchomory czerwieniejące i kilka zaczerwionych usiatków 😔.
3 lipca niezawodny Google przypomina mi zdjęcie pochwiaka jedwabnikowego sprzed roku. I co? Jest! Przycupnął w tym samym miejscu i ponownie zachwyca lśniącym kapeluszem pokrytym łuseczkami niczym futerkiem.
Sierpniowy urlop w Pomorskiem upływa głównie pod znakiem
kurek. Z powodu suszy zawodzą zbierane w poprzednim sezonie niezliczone ilości złotoborowików i
podgrzybków. Jedynie na wilgotnych stanowiskach można spotkać nieliczne złotoborowiki,
płachetki kołpakowate,
maślaki ziarniste i pstre. Urlop, pierwszy raz od kilku lat, upływa głównie na zasłużonym leżingu. Jednak mimo niewielkiej ilości grzybów, do lasu brykam (Niko 😘) niemal codziennie - przecież mam go teraz na wyciągnięcie ręki. A las 🌳🌲, jak każdego roku, zaprasza do wędrówek po licznych torfowiskach bujnie porośniętych żórawiną i niezliczoną ilością rosiczek, do zjawiskowych uroczysk pokrytych zieloną rzęsą, z których jak z wysepek, wyrastają sędziwe olchy, do borów bażynowych i pachnących miodem rozległych łanów wrzosowisk. Kusi borówkami bagiennymi i czarnymi jagodami. Przecież las, to nie tylko
grzyby, to miejsce, gdzie można
wsłuchać się w ciszę, naładować przysłowiowe akumulatory, zapomnieć o wszystkim, co zasmuca i boli...
Pod koniec sierpnia nad Dolnym Śląskiem przechodzą intensywne burze. Leśna ściółka otrzymuje bardzo solidną dawkę wilgoci.
Już na dobre budzą się Góry Sowie. Pojawia się coraz więcej
prawdziwków 😊 i
borowików sosnowych. Startują też
kurki,
krasnoborowiki ceglastopore,
koźlarze,
maślaki modrzewiowe,
podgrzybki, różnorodne gołąbki, a śródleśne łąki oferują duże ilości okazałych
kań.
Pod koniec I dekady września, u podnóża Ślęży, ma miejsce mój najbardziej spektakularny zbiór grzybów w sezonie. W niedużym młodniku brzozowo - bukowo - świerkowym
borowiki rosną jak zasiane. Zapełniam nimi kosz, obszerną torbę płócienną i dwie siatki foliowe - wiem nieładnie 🤦 A twardzieli, jakimi są
krasnoborowiki ceglastopore, upycham w plecaku 🤭 Długo walczę ze swoją pazerną naturą i w końcu muszę się poddać - brakuje miejsca 😥. Do dzisiaj nie wiem, jak te leśne zdobycze doniosłam do parkingu 💪. Prawdziwkowo jest też w Borach Dolnośląskich 😊 Obok pomarańczowożółtych
koźlarzy, nie znalezionych przez nikogo wcześniej
kurek, średniej jakości
podgrzybków, pojawiają się pierwsze
opieńki i
rydze 😄. Ponownie wracam do domu z dwoma koszami szczęścia 😊.
Mimo, że jest już początek października, w podwrocławskich lasach, nieprzerwanie trwa cudowny borowikowy spektakl. Obficie wysypują się też małe
podgrzybki. Jedynie, o jakiś tydzień, spóźniam się na
gąski - robale były pierwsze 😣. Zawodzi też
lejkowiec dęty na znanej miejscówce. Od kilku lat strasznie kaprysi i znowu postanowił wziąć sobie urlop 😉.
Jest koniec października i nadchodzi czas na moje ostatnie grzybobranie. Skończył się czas
prawdziwka 😔, a rozpoczął czas
pieprznika trąbkowego.
Historia moich grzybobrań kończy się tak, jak się zaczyna - na początku grudnia zbieram
uszaki bzowe,
płomiennice i wypatruję
boczniaków...
Sezon grzybowy w 2022 r. był dla mnie, jak do tej pory, najlepszym sezonem w życiu. Zarówno pod względem ilości zebranych
prawdziwków, długości trwania wysypu, jak i nieprzeciętnej ich zdrowotności.
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie🎄✨