świętokrzyskie - grzybobrania od 14 lis. do 31 gru. 2022
mm — ok. 1 na godzinę
Las mieszany przewaga jodełki. Dzisiaj spacerek na lajcie :)
grzybiarzy brak grzybów brak: ( ale jedno mnie bardzo zaskoczyło
żeby w listopadzie coś wiosennego się trafiło Piestrzenica kasztanowata :)
i w jakich fajnych kształtach :) czyżby w listopadzie był kwiecień ?;)
tyle już żyję i zbieram ale taka niespodzianka pierwszy raz...
mm — ok. 4 na godzinę
Las jodełkowy. Po wczorajszych znaleziskach tak
mnie się spodobały te nowo dorwane gatunki :)
że dzisiaj poszłam je dorwać i zasmakować;)
czyli piestrzenica infułowata wczorajsze 3 i dzisiejsze 2
jak się ich doprawiło były smakowe oki :) ps
szerzej:
Yaga #192- dziękuję bardzo za poprawienie mojego opisu z grzybobrania tak
właśnie mi się wydawało że może inny gatunek ale nie miałam jak
szukać ale jestem bardzo wdzięczna za info :)
Gucio #186- tak tak zgadza się dzisiejszy ostatni ciepły dzień w sezonie i już zaczyna
się zimno trudno pogoda rządzi swoimi prawami, chyba pora odpocząć...
mm — ok. 1 na godzinę
Las mieszany przewaga jodełki. Ależ zimno się zrobiło
że już w lesie nic nie było;) dzisiaj już zamarzałam
ale tkie lekkie zwiady zrobiłam i tylko Sromotnik smrodliwy
napotkałam że im się jeszcze chciało pokazywać;)... ps
Yaga #192- tak Yaga można powiedzieć że odwagi mi nie brak :)
ale różnica między kasztanowatą a infułowatą jest zauważlna
bynajmniej dla mnie na tych osobnikach co ja je upolowałam :)
mm — ok. 0 na godzinę
Las mieszany. Jak to ja w grudniu popołudniu mały
spacerek po lesie tak żeby się dotlenić i zapachu drzew poczuć :)
w każdym bądź razie żadnej niespodzianki nie było... Sezon zamykam :)
i pozdrawiam wszystkich Grzybiarki i Grzybiarzy za sezon 2022 za to że zbierały
i donosiły zbiory swoje aż miło było słuchać i popatrzeć :)...
mm — ok. 0 na godzinę
Moje podsumowanie 2022 poniżej.
szerzej:
Dobry wieczór, udało mi się wreszcie zebrać. Podsumowanie 2022 roku jak zwykle umieszczam w świętokrzyskiem choć grzyby zbierałem i na Mazowszu i gościnnie w dolnośląskiem choć najwięcej razy byłem w ŚK. Od razu napiszę, to był sezon znakomity, ale od początku. Zaczął się w lesie kurkowym, pobliskim, niedaleko Warszawy. Kurek w tym roku było znacznie mniej niż porzednio, dwukrotnie udało się jednak zebrać około 4-5 litrów w sumie tych aromatycznych grzybów, wystarczająco dla własnych potrzeb i na zapasy zimowe. Pod koniec sierpnia jeden wyjazd na borowiki wysmukłe, udany - łupem padło kilkadziesiąt tych ładnych grzybów, które traktuję bardziej jako ciekawostkę niż obiekt moich grzybiarskich westchnień (Niszczu dzięki za pomoc w lokalizacji lasu). Początek września to z góry zaplanowany wyjazd w okolice Lwówka Śląskiego, gdzie wbiliśmy się na początek sezonu. Doniesienia mówiły o setkach borowików w Paszowicach i innych okolicach. My wybraliśmy pobliskie chimeryczne lasy, udało się zebrać wystarczająco ładnych kozaków czerwonych, kilkanaście prawdziwków i naprawdę dużo wyjątkowo zdrowych usiatków -chłodne noce zrobiły w tym roku robotę. Okoliczności przyrody, mozliwości chodzenia do lasu na piechotę bez jazdy samochodem wynagradzały mniejszą ilość grzybów. Dwa tygodnie przerwy i pierwsza wizyta w ŚK, tydzień od rozpoczęcia sezonu. Doniesienia były "takie se", niby grzyby są, trochę robaczywe, niedużo, od razu wystartowały rydze. Ludzie z lasu wychodzili raczej na pusto, a tu okazało się, żę jak człowiek połazi, spojrzy tu i tam, pójdzie tropem, to swoje uzbiera. Tegoroczne pierwsze borowiki były fantastyczne, zdrowe, pękate, nie zjedzone przez ślimaki, choć występowały miejscowo. I tak przez 4 tygodnie, co wyjazd, to minimum kosz borowików (około 60 sztuk, a potem więcej), po dwóch tygodniach dołączyły rydze, po trzech tygodniach rydzów było bardzo dużo, a borowiki zaczęły rosnąć w zupełnie innych miejscach (2 faza wysypu?), niż na początku sezonu i bardziej grupowo. Ostatnie dwa wyjazdy w tamtym okresie skończyły się już zamykaniem oczu przy wychodzeniu z lasu i przebieraniem co ładniejszych sztuk i pomimo największego kosza, zbieraniem do plecaka też. Przedostatni wyjazd z tamtego ciągu przyniósł też odkrycie porządnej miejscówki ceglakowej, co mnie bardzo ucieszyło. Oczywiście to nie były poletka z grzybami podobne jak w 2017,2019 czy nawet w 2020, ale zawsze grzyby były. 7 wyjazdów minimum 6-7 godzinnego szlajania się po tych pięknych lasach, cudowny to był czas. W między czasie minęły mnie podgrzybki na Mazowszu i początek gąsek, ale co tam podgrzybki. Wreszcie pod koniec października dwukrotnie wybrałem się na gąski. Nie były to jakieś wybitne grzybobrania, wystarczające jednak na to, żeby zrobić zapasy gąsek siwych i zielonych (siwki zbierałem po raz pierwszy w życiu - jeszcze żyję). Początek listopada to nostalgiczna wycieczka w prawie listopadowym słońcu w ŚK (trochę rydzów i dwa młode borowiki) i w mazowieckim, gdzie zebrałem trochę siwek, zielonek i kilka boczniaków. I tyle, dla mnie aż tyle. Kulinarnie fantastycznie, gąski, rydze, ceglaki, kurki. Prawdziwki wydane rodzinie i znajomym. Pozdrawiam serdecznie.