Grabiny niby nad bagnami a suche -
koźlarz grabowy zebranych 17 szt. (z około 60 szt. w totalu),
kurki tak pewnie ze 200 szt.,
łuszczak zmienny 1 stanowisko,
żółciak siarkowy 1 stanowisko,
podgrzybki zajączki bez pozyskania zdrowego egzemplarza.
Witajcie. Coś się kończy, coś się zaczyna. Po 6 godzinach jazdy o 15:00 wróciłem w rodzinne strony (i rodzime lasy). I pomimo, iż biedne wymęczone podróżą oczy z uczuciem tzw "piasku w oczach", na wieści od siostry że szwagier w ubiegły weekend nazbierał grabowych, dostały takiego błysku i powera, że o 16:30 były już w lesie. Początkowo adaptacja z buków na grabiny wywoływała lekki dyskomfort, aczkolwiek z każdą kolejną
kurką i każdym kolejnym grabowym dochodziłem do siebie. A jeśli o grzybki to
kurki przez te niespełna 2 tygodnie podorastały do monstrualnych rozmiarów a grabowe no cóż, grabowe wysypały w ubiegły weekend, a dla mnie pozostał widok spalonych słońcem seniorów, przy czym coś tam w miarę młodego też ustrzeliłem. I tak jadąc dzisiaj z Kasiebów poprzez Warmię, skraj Mazur i ostatecznie Mazowsze oraz Podlasie i podziwiając wszechobecne żniwa próbowałem sobie przypomnieć, czy był taki rok, w którym do żniw nie było czerwonych, nie przypomniałem sobie takiej sytuacji, a samych mitycznych czerwonych dzisiaj również nie uświadczyłem. Pozdrawiam.