Witajcie :). Małż hasło rzucił, że nad Odrę na spining jedzie, no to ja w 5 minut byłam gotowa. A co tam przynajmniej po lesie liściastym z pieskiem sobie pochodzę. I tak chodziłam, chodziłam i żółciaka siarkowego wypatrzyłam (ale mi się rymło 😄). Na martwym dębie rósł w dwóch kępkach. Do borów sosnowych nie zajrzę dopóki porządnie nie popada, tak sobie obiecałam :). Pozdrowienia dla Was :).