Dzień jak co dzień, czyli na grzybobraniu raz, dwa dziennie od 8 dni. Czasem daleko, czasem blisko. Dzisiaj na prośbę rodziny znajomego wziąłem, co nie zna tyskich lasów, choć mieszka od paru lat na wsi. Zbieraliśmy do jego koszyka, więc obliczenia tak pi x oko.. 10 małych i średnich
prawdziwków, ok. setki
podgrzybków (głównie sosnowe, z brązowym łebkiem, czyli brunatne), z 15
maślaków modrzewiowych i 2
zajączki. Kiedy zbliżał się do 3/4 koszyka mówię:dość. Pozostałe 20 zdrowych
podgrzybków wylądowało u mnie. Trasy poznał, drogi pożarowe, punkty charakterystyczne, zadowolony więc jest OK. A ja?
Obiadek, msza, kawa, po 18 rower i na godzinkę chaszcza.. Nienawidzę głogu i ostrokrzewu, ale warto było. 15
kozaków czerwonych, 5
babek, pierwszy konkretny zbiór
rydzy na patelnię, ok. 12 szt. i tyle samo
maślaków zwyczajnych (jasny brąz). Zabrakło odpowiedniego światła do zdjęć, przepraszam: (. Średnia myślę odpowiednia, zbiór 2 osób przez 5 godzin, podzielony przez 2. Idzie ku lepszemu, mimo suszy..
podgrzybki nie rosną już tylko pod sosną, ale też pod świerkiem i modrzewiem.. nie tylko na mchu, ale też na suszu albo całkiem przytulone do drzewa, jak Emilowa huba :). Ślimaki dorwały czerwone, kapkę ogryzione.. babka z maluszkiem jakaś dziwna, mocno wybarwiona - fotka nr 2 w dopiskach. Dobrze jest. Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje. A wstałem o 5-tej, 4 godziny chodzenia rano, godzinka wieczorem, jutro pewno też mnie poniesie w najbliższy lasek. Tak że 3-majcie się i ŚLĄSKIE górą :)!