2,5 średniego kosza
prawdziwków, jakieś 250 sztuk z dodatkiem 10 pękatych
ceglaków i kilku kozaczków szarych. Conajmniej 50% ogonków amputowanych, grzyby w takiej sobie kondycji. Od góry atakowane przez ślimaki a korzenie oprócz larw muchówki zjedzone przez czarne żuki (nie wiem co to za owad). Ale nie wszystkie, udało się znaleźć sporo dorodnych, zdrowych i nieobjedzonych
borowików. Grzyby zbierałem na drugiej zmianie, jak przyjechałem o 12:00 to z lasu wychodziło kilkudziesięciu grzybiarzy z różnymi zbiorami. Grzyby rosną w miejscach zeszłorocznego, letniego wysypu, nie tego jesiennego.
Doznania estetyczne za to na najwyższym poziomie. Zbieranie
borowików w buczynie, przy promieniach zachodzącego słońca jest cudowne. Znalazłem kilka miejsc z kilkunastoma grzybami obok siebie. Las mi sprawił dzisiaj nie lada niespodziankę, cudowna wycieczka. Nawiasem mówiąc tylu grzybiarzy w tym miejscu nie widziałem nigdy.