Grzybów więcej ale też więcej czasu. Pojawiły się
podgrzybki, jednak z racji całkowitej wycinki świerków ich znalezienie wiąże się z dodatkowymi kilometrami, bo całego lasu świerkowego już nie ma, pozostały skrawki obrośnięte dookoła trawą po szyję. Mimo tego opłaciło się bo dzisiaj bardziej różnorodnie. 175 prawych, 62
podgrzybków brunatnych i 8 moich ulubionych
czarnych łebków, 7
kozaków czerwonych, 2
babki, 2 dębowe, 3
siedzunie i garść
kurek. Nie braliśmy
maślaków żółtych i
kań, których jest bardzo dużo, większość jeszcze nie rozwinięta. Nie wzięliśmy też
ceglaków. Grzyby jak poprzednio
miejscami. Długo nic i nagle 3,4 a nawet 7-8. Taktyka to nasze miejscówki, w których nie ms jeszcze szału. Patrząc jednak na prognozę może go już nie być. W wielu miejscach już sucho a będzie tylko gorzej. Robaczywych ok. 15%, im większy tym gorzej. Mimo zmęczenia trzeba korzystać póki można bo jak będzie 28 stopni po niedzieli to sezon skończy się zanim się zaczął. Pozdrawiam grzybiarzy którzy wiedzą po co się idzie do lasu, którzy nie śmiecą, nie kopią niejadalnych i nie drą się w niebogłosy. Darz grzyb 😁