90-95% grzybów to
prawdziwki. Zabrana ze sobą z lasu ilość to około 1/3 wszystkich znalezionych grzybów. Grzybów dużo ale i robaczywych jest bardzo dużo. Lasy tak bardzo mieszane, jak tylko można to sobie wyobrazić. 50/50 poszycie suche pokryte igliwiem, w zestawieniu do gęsto lub nawet bardzo gęsto porośniętego trawą i jeżynami. Oprócz
prawdziwków kilka
koźlarzy sosnowych, kilkanaście
koźlarzy babka, kilkadziesiąt
podgrzybków oraz kilka
maślaków. Składam się ku opinii, że jest to pierwszy, spóźniony wysyp letni. Miesiąc wcześniej nie udało mi się w tych lasach znaleźć choćby jednego grzyba.
Na grzybobranie wybrałem się ze znajomym, który specjalnie przyjechał do mnie w okolice Wrocławia, by wspólnie wybrać się do lasu. Zrobiliśmy kurs, jaki zwykłem robić wybierając się na grzyby tak daleko, czyli sprawdzić dwa kompleksy leśne oddalone od siebie o około 50 km. Pierwszy w Borach Dolnośląskich w okolicach Kliczkowa a drugi opisywany w tym doniesieniu. Zawód jaki nas spotkał z powodu posuchy grzybowej w pierwszych lasach, szybko został zatarty radością jaka na nas spłynęła w okolicach Wymiarek. Bite siedem godzin w lesie, z krótką przerwą na posiłek. Ilość grzybów na osobogodzinę podałem orientacyjnie, ponieważ nie policzyliśmy ich. Miałem zamiar dokonać tego po powrocie do domu, jednak przyjechaliśmy około godziny 20-tej a przed znajomym była jeszcze podróż powrotna do domu do Łodzi, plus obowiązki dnia następnego. Zważyłem natomiast grzyby jeszcze na parkingu przy lesie. Waga netto grzybów 17,5 kg.