Przez ostatnie 6 dni, sen z oczu spędzała mi logistyczna operacja dostarczenia niekończącej się ilości prawdziwków z północno - zachodnich zawojańskich stoków pod dolną stację linowej kolejki na Mosorny Groń. Setki mikroskopojnych zawojańskich boletusików pozostawionych w lesie, zeszłego weekendu, podlana niekończącym się niedzielnym oberwaniem chmury podczas wyjazdu, działała na wyobraźnię. To co zobaczyłem na miejscu zupełnie mnie zaskoczyło... grzyby wyglądały jakby nie padało co najmniej od dwóch miesięcy.