Las liściasty mieszany, po wczorajszym deszczu wilgotny. Grzybów brak, znalazłem jednego
prawdziwka na drodze.
Dwa dni temu byłem zajrzeć w zarośla przy M1, ale tam kompletne zero, od kiedy ten teren przeznaczono na budowę centrum logistycznego, grzyby bez nakazu eksmisji wyniosły się same. To był mój "lasek kontrolny", niestety chyba nastał jego koniec. Za to dzisiaj miałem nadzieję znaleźć coś konkretniejszego w konkretnym lesie. Widok pustego parkingu ostudził mój zapał, tutaj to nie jest dobry znak. Mając godzinę czasu obszedłem tylko kilka ciekawych miejsc niedaleko parkingu. A w nich, tak jak na parkingu, pusto. Jeden nadgryziony
muchomor czerwieniejący i jeden kopnięty. Gdy już wracałem zrezygnowany, medytując nad swym niefartem, z tego letargu wyrwał mnie całkiem spory
prawdziwek, o którego mało się nie potknąłem. Rósł sobie w trawie na drodze, przez nikogo nie zauważony. Robaki zjadły mu nogę od środka, a ślimaki od zewnątrz, przez co kapelusz został zdrowy, trzymając pion chyba tylko dzięki trawie. Pozdrawiam wszystkich, marząc o kilku godzinach wolnego czasu. Teraz zrywam z moich drzew ostatnie wiśnie na nalewkę, przydadzą się, gdy spotkam w lesie Dzidka.