10 małych
kani na godzinę, wyschnięte łąki po bagnisku przy lasach sosnowych. Moje pierwsze grzyby w tym roku.
Tam gdzie w tamtym roku było bagnisko zostało trochę wilgoci - i oto efekty: bardzo suche
kanie - po prostu złamałem je prawie jak patyczki. Jedyny plus, że nie było komarów. Pozdrowienia dla Pana Leśniczego i podziękowania za życzliwość i za pouczenie.......
Uwaga koledzy: zostałem poinformowany iż w okolicy jest minimum para wilków.
A w tej chwili pozostało tylko wspomnienie o
kaniach zrobionych jak schabowy - mniam, mniam.