Paweł Lenart - grzybobranie 28 lip 2018, sobota

sezony 2018 0724-0730 DS dolnośląskie #20 (15 fot.) kujawsko-pomorskie #3 lubelskie #21 (10 fot.) łódzkie #32 (11 fot.) lubuskie #1 małopolskie #33 (22 fot.) mazowieckie #32 (17 fot.) opolskie #4 (1 fot.) podkarpackie #17 (11 fot.) podlaskie #9 (2 fot.) pomorskie #10 (10 fot.) świętokrzyskie #16 (13 fot.) śląskie #53 (35 fot.) warmińsko-mazurskie #11 (5 fot.) wielkopolskie #9 (5 fot.) zachodniopomorskie #13 (10 fot.) woj. nieokreślone #3 (2 fot.) aktualne występowanie grzybów napisz o grzybobraniu
© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Wreszcie mamy mini-wysypek grzybów na dolnośląskich nizinach. Pojawiły się prawdziwki, usiatki, ceglasie, koźlarze czerwone, topolowe, grabowe, szare/babki, czubajki kanie, żółciaki siarkowe, gołąbki, mleczaje, muchomory, purchawki i inne grzybki. Jednak "kochane" upały torpedują go, a robale świętują.;-)
Darz Grzyb!;-) Sobotnia wycieczka zaczęła się ze sporym opóźnieniem. Wszystko przez piątkowe zaćmienie Księżyca, które oglądałem od początku do końca na nadodrzańskich łąkach we Wrocławiu. Zanim poszedłem spać, wybiła godz. 1:15. Do lasu musiałbym się szykować o godz. 3:00. Tym razem odpuściłem i pojechałem znacznie później. Sobota była wyjątkowo ciężkim pogodowo dniem. Wysoka wilgotność powietrza, ponad 30. kresek na termometrze i mnóstwo Słońca. Już od pierwszych kroków po lesie, czułem się jak w saunie. We wrocławskim ZOO mamy „terrarium”, „afrykarium”, a ja wybrałem się do „Bukowinarium”.;)) Jak na razie był to najcięższy do wycieczki dzień w tym roku. Przynajmniej dla mnie. Na wierzchnich warstwach ściółki jest już bardzo sucho, ale w miejscach mocno zacienionych, miejscami można nawet przejechać się na błocku. Lipcowe opady nie rozwiązały jednak najważniejszego problemu – wyrównania poziomu wód gruntowych. Większość strumieni i rowów nadal jest sucha. Kilku miesięczne niedobory opadów nie są łatwe do uzupełnienia. Tym bardziej, że ponownie mamy bardzo gorącą pogodę. Najważniejsza sprawa – grzyby. Wreszcie i nareszcie są. Tylko pogodowa sauna storpeduje ten wysyp bardzo szybko. Pokazały się „majowe” borowiki usiatkowane, które praktycznie w całości są „posiatkowane” przez robale. Po wyrzuceniu około 30. owocników, następnych nie podnosiłem. W moim koszu wylądował tylko jeden okaz, którego robaki nie tknęły. Niemniej widziałem jednego grzybiarza, który targał w koszu same usiatki i to przeważnie mocno wyrośnięte. Chyba wędkarz i zbierał robaki na ryby…;)) Znalazłem też kilka borowików ceglastoporych i te były zdrowe. Ale pokazały się też pierwsze prawdziwki i byłem złej myśli, tzn. że „podzielą” los usiatkowanych kuzynów i pozostaną w lesie z robaki za pan brat. Na szczęście szlachetne – chociaż też przeważały wśród nich te nadziane – uraczyły mnie kilkoma, całkowicie zdrowymi sztukami. Generalnie najzdrowsze prawdziwki były w mocno zacienionych miejscach. Przy drogach i na bardziej prześwietlonych stanowiskach, robaczywość ich wynosiła 95%. Ich ilość jest oczywiście nieporównywalnie mniejsza od tej, która ma miejsce podczas jesiennego wysypu grzybów. Teraz są to tzw. „wypryski”, czyli gdzieniegdzie, po kilka – na okaziciela.;)) Trafiają się też pojedyncze kanie, ale wszystkie jakieś takie sflaczałe, bez wigoru i turgoru. Takie grzybowe padalce na długich trzonkach. Oczywiście robaczywe jak jasny gwint. kanie lubią skraje lasów, a tam słoneczko grzeje jak w piekarniku i stąd grzybowe „kotlety” smażą się jeszcze za żywota. Największą radość sprawiły Koźlarze topolowe i czerwone. W sprawdzonych miejscówkach nie zawiodły, ale nie było tak słodko. Robaczywość ich wynosiła tak na oko 50-55%. To i tak bardzo dobry wynik w porównaniu do usiatków lub szlachetnych. Robaczywy koźlarz czerwony to tak nie za bardzo brzmi, szczególnie w młodym stadium. Gatunek ten jest przecież kojarzony jest ze zdrowotnością. Tylko co robaka to obchodzi?;)) Mój zbiór składał się w większości właśnie z koźlarzy topolowych i czerwonych. Koźlarze szare i babki były kompletnie robaczywe. Podobnie jak usiatki – po sprawdzeniu któregoś tam owocnika i ujrzeniu dyskoteki w środku, przestałem wykręcać i pozostawiłem je na pastwie lasu. I robaków;)) Upał robił się coraz bardziej dokuczliwy, wybiło południe, a komary i bąki dostały jakiejś „wścieklizny” i atakowały mnie nawet w pełnym Słońcu. Chodziłem bardzo wolno, a ciekło ze mnie, jakbym skąpał się w leśnym bajorku. Zapasy wody niebezpiecznie kurczyły się. Po raz pierwszy w tym roku, zaświtała mi myśl o „dezercji” z lasu… Jej pierwszym symptomem była modyfikacja trasy wycieczki i to bardzo poważna. Za to grzyby zachwycały różnorodnością, w tym pierwszy w tym roku muchomor czerwony. Tradycyjnie sypnęło różnymi gołąbkami, purchawkami, niejadalnymi mleczajami i muchomorami czerwieniejącymi o robaczywości 1000%.;)) Mój organizm lepiej znosi siarczyste mrozy w lesie niż rozbrajające upały, szczególnie te „wilgotne”, które nie muszą się charakteryzować rekordowymi temperaturami, ale „dławią” wilgotnością powietrza i brakiem wiatru. Nawet stadko dzików, które czmychnęło przez młodnik w moim pobliżu, biegło na zwolnionych obrotach. Z grzybów, szczególne wrażenie zrobiły też koźlarze grabowe, które miejscami rosną w hurtowych ilościach. Niestety, koźlarz grabowy podatnym na robale grzybem jest i basta. Z takich „stadek”, jak to z kolażu, można było wybrać maksymalnie 4-5 zdrowych grzybów. Reszta dosłownie „wiła” się w środku… Nacieszyłem jeszcze oczy okazałym żółciakiem siarkowym, który talerzykowato wyrósł na martwym pniu dęba szypułkowego. Owocniki chyba już zbyt przerośnięte do zbioru i konsumpcji. Za to idealny model do mojego prywatnego, grzybowego archiwum fotograficznego. W sumie, w lesie byłem tylko 5 godzin z zaplanowanych 10-iu. Czyli 50% wycieczki poszło na dezercję z powodu uczucia kleistości i lepkości organizmu oraz panującej aury. „Bukowinarium” i tak dostarczyło mi grzybowych emocji i przepięknych widoków. Jednak upały bardzo szybko rozprawią się z wysypem. Jest jeszcze jedna, ważna sprawa. Grzyby pokazały się podczas pełni Księżyca, co po raz kolejny obala mit o braku leśnych grzybów podczas panowania „głowy łysego”.;)) Gorące jak obecna pogoda pozdrowienia dla Admina i Grzyboświrków.;-)
sezony 2018 0724-0730 DS dolnośląskie #20 (15 fot.) kujawsko-pomorskie #3 lubelskie #21 (10 fot.) łódzkie #32 (11 fot.) lubuskie #1 małopolskie #33 (22 fot.) mazowieckie #32 (17 fot.) opolskie #4 (1 fot.) podkarpackie #17 (11 fot.) podlaskie #9 (2 fot.) pomorskie #10 (10 fot.) świętokrzyskie #16 (13 fot.) śląskie #53 (35 fot.) warmińsko-mazurskie #11 (5 fot.) wielkopolskie #9 (5 fot.) zachodniopomorskie #13 (10 fot.) woj. nieokreślone #3 (2 fot.) aktualne występowanie grzybów napisz o grzybobraniu

Paweł Lenart - grzybobranie 28 lip 2018, sobota

ta strona być może używa ciasteczek (cookies), korzystając z niej akceptujesz ich użycie — więcej informacji