W pięć godzin znalazłem 121
prawdziwków, same szlachetne, usiatkowanego ani jednego, do tego 218
kozaków grabowych, 2
kozaki białe, 2
podgrzybki brunatne, zabrałem też ze sobą 11 pięknych
borowików ceglastoporych, 12
muchomorów czerwieniejących, 3
maślaki modrzewiowe. Policzyłem grzyby w domu, bo chciałem sprawdzić jak wrażenia ze zbioru mają się do rzeczywistości😊.
Nigdy nie widziałem takiego wysypu
kozaków grabowych, gdybym nie liczył powiedziałbym, że zebrałem razem około 300. Generalnie w pierwsze 15 min. na skraju lasu zebrałem pół kosz, starając się wybierać głównie młode i średnie sztuki, obok mijałem dziesiątki większych. Po zapełnieniu 1/2 kosz postanowiłem odpuścić i poszukać
prawdziwków, wcześniej przed
kozakami znalazłem kilka na skraju, ale postanowiłem, odbić od ludzi zbierających obok całymi gromadami. Długo nie mogłem zgubić ogona po drodze zerwał kilka
prawdziwków w lesie mieszanym z przewagom jodły, zapędziłem się w końcu w głąb lasu w stare buki, ale grzybów zero, pojedyncze kapcie, postanowiłem wrócić i trafiłem na wilgotniejszy teren w którym zaczeły pojawiać się
prawdziwki po kilka, lub w małych gromadkach, ale w większości trochę przyduże. No i znowu trafiłem w
kozaki grabowe jakaś masakra rosły dziesiątkami sztuk. Znowu zebrałem kilkadziesiąt w około pół godziny, dużo zostawiałem,. Wspomnę też, że również
muchomory czerwieniejące wysypały obficie, zabierałem co jakiś szas najładniejsze, bez robaków.
Ceglastoporych było sporo, ale brałem tylko te którym nie mogłem się oprzeć. Wróciłem do auta długo szukając miejsca, w którym zaparkowałem. Miałem pełny kosz i z 2-3 kilo w torbie przesypałem grzyby z kosz do torby i postanowiłem skoczyć na drugą stronę. Tu już zbierałem głównie szlachetne, jak to często bywa na koniec znalazłem najlepsze miejsce, ale naprawdę nie miałem już siły. Właściwie próbowałem wracać powolnym krokiem i nie patrzeć pod nogi, tylko iść oddychać leśnym powietrzem i delektować się widokami, ale grzyby mnie atakowały przy samej ścieżce. Do powrotu kosz zapełnił się kolejny raz. Niestety do powrotu do domu,
kozaki grabowe nie wytrzymał w skrajnej temperatyrze i 90% musiałem wyrzucić.. Odnośnie robaczywości
prawdziwków, na 121 około 15-20 było w ogóle bez robaków, a z reszty coś tam dało się wykroić, a więc bardzo kiepsko. W zeszłum roku z takiego zbioru miałem 3 suszarki, a teraz jedną,
kozaki wyrzutka;- ( przez ten ukrop nie dotrzymały,
prawdziwki odporniejsze ale też niektóre skisły, i to jak na złość kilka z tych bez robaków. Największy pożytek był z
muchomorów bo już zjadłem smażone w panierce. Sam nie wiem co zagnało mnie, aż do Zagnańska, nie zbieram grzybów żeby się potem chwalić pełnymi koszami, ale jak myślę, że gdzieś jest wysyp to serce się kraje, że tego nie widzę😊😀. Teraz chyba zrobię sobie mały urlop od grzybów. Generalnie więcej miałem z tego wypadu uciech niż czegokolwiek innego😀