I pognał Tuś w dębowe ścieżyny...
Szlachetne i usiatki co kilka kroków
Latam Ci ja po moich prawusowych miejscówkach i zęby zaciskam, że jeszcze nie czas, że więcej deszczu widocznie potrzeba... Ale coś mnie podkusiło, żeby do starego dębowego z domieszką brzozy i sosny skoczyć, gdzie
kurki jakiś czas temu do wiklinowego ciachałam. No i... Kochani, tego opisać się nie da!!! Szlachetne i usiatki co kilka kroków... pojawiały się dosłownie znikąd, nagle, bez żadnego uprzedzenia;) Zaliczyłam najpierw jeden szybki wypad, ale po kilku godzinach nie wytrzymałam i poleciałam na drugi. BOSKO!!! Emocje niesamowite :) Dzisiaj porządnie popadało, więc jutro lecę znowu w to miejsce... z pewnością mnie nie zawiedzie;) Pozdrowienia dla wszystkich Grzyboświrniętych!;)