Ostatnie z wakacyjnych grzybobrań w Pieninach. Tym razem uzbierałem 25
borowików ceglastoporych, 15 szlachetnych i usiatkowanych, 2
borowiki górskie, kilkanaście
maślaków żółtych, kilkanaście
kurek,
rydza,
podgrzybka i jednego kolczaka na wypróbowanie.
Tym razem miałem do dyspozycji kilka godzin na normalne grzybobranie. Pojechałam ponownie na Sewerynówkę, gdzie miałem już trochę rozpoznane okoliczne lasy. Oczywiście poszedłem trochę w złą stronę i na początku zbierałem w bardzo trudnym terenie z przeciętnymi rezultatami. Jak już mi się czas kończył to odkryłem fajne kawałki lasów jodłowych i świerkowych o małym pochyleniu terenu. I tam znalazłem najwięcej i najładniejsze grzyby. Oprócz tych które już wymieniłem trafił mi się pierwszy w życiu
łuskowiec szyszkowaty, rzadki
siedzuń jodłowy. Cieszę się też z
borowików górskich. Na początku miałem podejrzenia ale koledzy pomogli w identyfikacji. Niestety były robaczywe. Muszę też wspomnieć o wyjątkowo ładnych borowikach żółtoporych, których rosło naprawdę sporo na tym terenie. Na kolarzu 5 różnych
borowików - pomyśleć, że 3 lata temu znałem tylko jednego. Generalnie grzybobranie w Pieninach oceniam bardzo dobrze. Mnóstwo różnych gatunków, grzyby piękne (szczególnie baryłkowate
ceglastopore). Teren do chodzenia łatwy nie jest ale z drugiej strony dochodzą wrażenia estetyczne jak widoki czy szum licznych strumieni. Dużym plusem jest też to że tam chyba nie występują kleszcze. Można chodzić w krótkich spodenkach i t-szercie i nic! Także Pieniny to cudowna kraina, pełna lasów, skał, dzikich zwierząt (częściej widziałem bociana czarnego niż białego), którą polecam na wypoczynek i również na grzybobranie. Do usłyszenia w województwie śląskim:-)