Las bukowy. W sumie 16 prawych, 2
ceglasie, 2
zajączki złociste, 1
podgrzybek, 1
maślak, garść mocno wyrośniętych
Kurek.
Miała być wyprawa w dęby, które rzadkością są na moich terenach, ale się zaspało, a do nich mam spory kawałek. Gorąco w nocy, upał w dzień. Skoro nie las, to trzeba sprawdzić, co słychać na działce. Jakoś mi się źle skręciło i wylądowałam w lesie 😊. Zestaw grzybiarza na stałe zamieszkał w bagażniku, nie było więc problemu. Odwiedziłam 3 miejscówki-w dwóch pusto (tylko młode gołąbki winnoczerwone, zdrowe), w trzeciej trafiły się młode
prawuski i ceglaczki. Wracając, zajrzałam jeszcze w miejsce, w którym nigdy nie szukałam i wytachałam stamtąd jeszcze 6 sporych
prawdziwków i resztę zbiorów. Grzyby generalnie zdrowe, zwłaszcza te znalezione w liściach. Te z niskiej sciółki przeszły amputację nóg. W lesie niezwykle parno, duszno. Koniecznie trzeba mieć butelkę z wodą. Za to brak komarów i strzyżaków. Obecności kleszczy też nie stwierdzono 😊