© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Witam :) Mężu zrobił mi niespodziankę i zaproponował po pracy spacer, za grzybkami oczywiście. Żeby niespodzianka była niespodzianką pojechaliśmy nie tam, gdzie zwykle, ale w inne, nieznane nam lasy, za to bliżej domu. Po dotarciu na miejsce oznajmił, że gdzieś tutaj Jego kolega zbiera prawdziwki. No super ale gdzie dokładnie? Stoimy na krzyżówce, więc można iść w lewo, w prawo lub prosto- do wyboru, do koloru:) Wzięłam przylepę- psa i skręciłam w prawo a mężu poszedł na wprost. Las odmienny od tego, w którym buszuje na ogół. Mieszany, bez jagodzin, mech w szczątkowych ilościach, gdzie nie gdzie kępy ładnie przebarwionej trawy. Sporo gałęzi i opadłych liści. Ale do niczego takie szukanie, jak się człowiek boi, żeby się nie zgubić. Jakimś cudem udało mi się wypatrzeć dwa podgrzybki- ich jasno brązowe łepki idealnie zlewają się z otoczeniem. Krótka sesja fotograficzna i w oczy wpadło jeszcze kilka. Wyzbierałam te, które dostrzegłam i tył zwrot, żeby zbytnio się nie oddalać. Udało mi się upolować jeszcze na zdjęciach sromotnika smrodliwego- sztuk cztery. Zapach bardzo smrodliwy! Pokazało się też sporo opieniek no i oczywiście kanie. Po prawdziwkach ani śladu. Ostatecznie okazało się, że podgrzybki występowały tylko w trzech, niedużych rejonach. Dopóki było coś widać kręciliśmy się po lesie, ale szybko ściemniło się na tyle, że trzeba było wracać. W domu niespodzianka- kleszcz przyczepił się do mnie i nie chciał puścić! A już myślałam, że do wiosny mamy z nimi spokój. Pozdrawiam :)