Darz Grzyb!;-) Zarzekałem się, że to koniec sezonu, wysyłałem życzenia i mówiłem do maja 2013 roku ale optymistyczne wpisy, które po zejściu śniegów z końca października, czytałem, nie dawały mi spokoju. Ponieważ w weekend 03,04 listopada nie mogłem być w lesie, przełożyłem ostatni (już na pewno;-)) wypad na 10 listopada. Ale niestety pociągi, którymi kursowałem do lasu, jeździły do 9 listopada (uważajcie, jak będziecie chcieli jechać pociągiem bo można nie wrócić z uwagi na brak połączeń) i mój wyjazd stanął pod bardzo dużym znakiem zapytania. W tygodniu mailowałem z naszym Mistrzem;-) Markiem. Mistrz przyszedł z pomocą i rano w sobotę wyruszyliśmy autem na wyprawę. Po drodze mijaliśmy trochę aut zaparkowanych w lasach z grzybiarzami - czyli buszowanie gdzie niegdzie jeszcze trwa. Kilka godzin chodzenia po lesie rozwiało wszelkie wątpliwości - w tej części kraju to już definitywny koniec grzybów. Tutaj jednak było zbyt śnieżno i mroźno pod koniec października w porównaniu z innymi województwami. Znaleźliśmy dosłownię garstkę
maślaków zwyczajnych w stanie raczej nie nadającym się już do spożycia, kilka rozkładających się
opieniek, kilka
rydzy (jeden zdrowy), jednego
podgrzybka i 4
czubajki kanie (w wersji mini). Z grzybowego punktu widzenia to jest jeszcze dość ciekawie, można spotkać
muchomory czerwone, lakówki,
wodnichy późnojesienne czy różne odmiany
gąsek i gąsówek. Ale na grzybach już mi nie zależało, najbardziej cieszę się ze wspólnej wyprawy;-). Dzięki Markowi poznałem nazwy kilku gatunków roślin, których nie znałem oraz uświadomiłem sobie ile jeszcze mam w lasach do odkrycia, szczególnie z botanicznego punktu widzenia;-). Uzyskałem też kilka cennych informacji o roślinach i grzybach:-) W załączeniu fotka z serca lasów Wzgórz Twardogórskich;-) Ostatni wypad w sezonie nazwałem "Wyprawa z Mistrzem";-) i tym akcentem to już na 200% DARZ GRZYB do maja 2013 roku;-))) Pozdrawiam Wszystkich Grzybiarzy!;-)) [admin - A ja serdecznie dziękuję Pawłowi za wspólną wycieczkę w rejonie, który jakoś nigdy z Wrocławia jadąc nie odwiedzałem. Spacer bardzo miły. Różnorodność terenu olbrzymia. Szczególne dzięki za ciekawe opowieści, a zwłaszcza za zwiedzenie miejsca bytowania "Albina z rury" którego żywego już nie zobaczy się ale imponujące ślady jego 20-letniego życia w rurze pod drogą będą wieczne (chyba, że posprzątają) oraz historie zmian w grzybiarstwie pociągowo-dojazdowym na przestrzeni ponad 20 lat.