Ja już
amerykanów sobie odpuściłem, no bo ileż można. Za to mam nasze, krajowe, najpiękniejsze, najcudowniejsze, najprawdziwsze
borowiki szlachetne. Wprawdzie tylko 25, ale ucieszyły bardzo, bo na moich rewirach wszędzie okrótnie sucho. Trochę się najeździłem, ale w końcu w lesie grab/dąb/brzoza trafiłem na miejscówkę gdzie rosły. Zbiór uzupełniło kilkanaście młodych kozaczków grabowych i jeden dębowy oraz dwie
kanie. Widziałem (nie zbieram) też suchogrzybki żółtopore i dość rzadkie u mnie parkogrzybki czerwonawe. Pozdrawiam serdecznie.