Miał być relaksacyjny spacer po lesie, bo chmury i na plażę nie bardzo. I do pewnego momentu ok. Aż żona znalazła prawdziwka ( malutki, grubiutki) 4 koźlaki. No i zaczęło się buszowanie we wrzosach. Po dwóch godzinach rezultat: jeden borowik szlachetny, 10 koźlaków, 10 podgrzybków, 6 maślaków i około 30 amerykanów różnych wielkości. Na zdjęciu połowa. Drugi udany dzień... szkoda że trzeba wracać