O 7.00 dotarłem do lasów między Kórnikiem a Mieczewem. Jeszcze przyjemnie, temp, 18 stopni. I na tym koniec przyjemności... Totalna susza, grzybów brak, lasy wycinane na potęgę i rozjeżdżone ciężkim sprzętem - koleiny półmetrowej głębokości, o dziwo nawet niektóre z wodą. Jedyna zdobycz to 2 małe żagwiaki łuskowate. W drodze powrotnej odwiedziłem lasek w Kórniku. I tu bezgrzybie. Jedno nieduże
czarcie jajo i jedna
pieczarka miejska. I tu służby antyleśne pogłupiały. Oprócz drzew tną krzaki... czyżby Indianie sypali kasą za chrust. Taka refleksja mnie naszła...
... w Rumunii na potęgę wycinali lasy jeszcze w poprzednim systemie, teraz znaczna część tego kraju pustynnieje... Oby u nas do tego nie doszło. O 11.00 koniec buszingu, zaczęło robić się gorąco a grzybków niestety brak. Jednodniowe ulewy nie pomogą, trzeba co najmniej kilkudniowych opadów. Wróciłem, posiliłem się wczoraj upichconą potrawą z łuszczaków zmiennych i przygnębienie minęło😊. Opadów znaczących w prognozach niestety nie widać... W lipcu w moich stronach wysypu nie będzie. Wszystko wskazuje na to, że będzie powtórka z poprzedniego roku, kiedy wysyp zaczął się dopiero na początku października. Znów trzeba będzie uzbroić się w... cierpliwość 🤣. Pozdrawiam wszystkich, do następnego, chyba nie tak szybkiego.