Las sosnowy, wypad w duecie na dobre dwie godziny. Poza nami - zero ludzi, zero samochodów przy leśnej drodze. Tylko gdzieś stado z rogaczem na czele. Za grzybami trzeba się było tym razem sporo nachodzić. Gdy się trafiło na miejsce, zwłaszcza ze ściętymi grzybowymi nogami,
podgrzybki rosły tu i ówdzie. Młode
czarne łebki - te najczęściej, zdrowe, kilka trafiło się już podrośniętych. Stare kapcie tez się słaniały - aż żal, że nikt wcześniej się na nie nie natknął. Przy drodze stało kilka pięknych maślaków, sitarzy tym razem niewielka ilość, zdarzył się nam nawet jeden prawdziwek😁