Wczoraj buszowaliśmy po wschodniej stronie naszego lasu. Dziś wybraliśmy się na stronę zachodnią. Efekt niemal ten sam co wczoraj. W koszyku jak na głównym. Tylko rano dwie przykre niespodzianki. Pierwsza, to przymrozek, druga to ktoś wyczyścił nam plantację
wodnichy późnej. Na mchu nie setki, tylko tysiące odciętych korzonków. Ale taki layf, kto pierwszy, ten ma niezły zapas...;)