Jadąc dziś rano na grzybobranie z przerażeniem zerkałem na tą ilość aut które korkowały każdy wjazd do lasu. Ludzi w lesie masa. Grzybów jeszcze więcej. Już nikt nie zbiera maślaków zwyczajnych i sitarzy. Płachetkę zwyczajną wszyscy omijają szerokim łukiem. Przerastają więc do gigantycznych rozmiarów. W koszyku w zdecydowanej większości kolorowa młodzież. Piękne niedzielne przedpołudnie. Teraz do roboty bo w dwie godziny, dwie osoby, dwa pełne kosze.