Coś wreszcie ruszyło w lasach kozłowieckich. Dziś, w dwie godziny, ok. 20
podgrzybów brunatnych, kilkadziesiąt
opieniek (ładne, grubiutkie okazy) i dwie
kanie gwiaździste. Grzyby rosną bardzo nieregularnie - 90% dzisiejszego zbioru znalazłem w obrębie kilkudziesięciu metrów, toteż trzeba się nachodzić i/lub mieć nieco szczęścia.