Długi, spacer w przecudną pogodę po najpiękniejszych górach świata. Nie po żadnych miejscówkach wielkości kilku arów. Ale po pełnym spektrum lasów z przewagą jaworzyny, brzóz, jodeł i jarzębiny. Wysoko w górach. Potwierdzam TSN (trzeba się nachodzić) ale nic tak nie koi duszy i nie wzmacnia tazokowego umysłu jak wymagający spacer po górach. Dzisiaj księgowo już nie tak wybitnie jak w ubiegłych tygodniach. Ok 50
koźlarzy pomarańczowożółtych, ok 40
borowików szlachetnych, ok 30 innych
koźlarzy w tym cudne różnobarwne, ok 30
podgrzybków, tyleż aksamitków, sporo
rydzów,
kurek i
maślaków modrzewiowych. Więcej ⬇️⬇️
Uff, czuję w nogach. Powalająco piękny dzień, spacer wśród rdzewiejących jesiennie buków i rubinowo-złotych jaworów. Wśród sypiących złotymi igłami modrzewi i owocujących jarzębin. Nasze beskidzkie lasy mają w sobie coś kunsztownego i wyjątkowego, coś klimatycznego i fascynującego, nieporównywalnego do żadnych innych atrakcji współczesnego świata. Wzbudzają szacunek, przyciągają niezwykłą aurą, jednakowo i za każdym razem są malownicze i zjawiskowe. Uwielbiam takie wycieczki, i atmosferę grzybobrań, i choć grzybów mamy już sporą nadprodukcję, to zawsze kusi i nęci wyjście na taką uroczą wyprawę. Szczęście że mamy ( jeszcze 😉 ) kilkoro przyjaciół i znajomych, których możemy obdarować leśnymi skarbami. Bo samo znajdywanie w takich okolicznościach natury
borowików czy
kozaków to wielka przyjemność, ich "obróbka" już może nieco mniej 😉 Życzę Wam takich czarownych spotkań z lasem - jakie było dziś naszym udziałem. Pozdrowienia, niech Wam las darzy