Dzisiaj grzybów dużo mniej niż przed weekendem. Widać efekt wyzbierania. Przydałby się deszcz, który jakoś nie może nadejść. Zebrane w lesie sosnowym z dodatkiem dębów i brzóz same małe
podgrzybki i
koźlaki. I jeden cudny zdrowy
prawdziwek. Na koniec na osłodę młodziutki
żółciak siarkowy. Nie myślałam, że znajdę taki pod koniec września. Nie spotkałam
opieniek, może to dobrze, czyli sezon jeszcze się nie kończy🙂