No i so!.... sucho, a one se rosno! 😁 156
podgrzybków, "od przedszkola do Opola" i 1
maślak 😁
Tak mnie do lasu dziś rwało jak mało kiedy :) Więc znowu po 13 na leśnym parkingu ląduję :) Tak jak się spodziewałam samochodów pełno. Drogą kobieta znów pędzi, elegancka tym razem, bo rękawiczkach jednorazowych, nieduże wiaderko grzybów ma. Ooo... jakie ładne, znaczy się można nazbierać - miły uśmiech jej ślę. Można.... nachodzić się trzeba, ale można. Noo tę śpiewkę to już znam, ale wiem też gdzie iść trzeba. No to sru i... w las się zatapiam. Kroki swe prosto na moje miejscówki kieruję. W pierwszej nie za wiele 😔 W drugiej... ło żesz ty!.... ktoś mi już wlazł!😠 Parę niedobitków podnoszę i dalej idę, przez trawy, doły w kolejne miejsce " żurawia zapuścić" :) I co?!... oczywiście, że są! 😝 Czrnołebki, i duże i małe i średnie też. Po 5, po 8, pod świerkiem, paprotką, na igliwiu przeważnie. Następne miejsce to samo i następne też :) Ręce tylko zacieram, pod nosem se gwizdam, zadowolona jak cholera jestem no i szczęśliwa.😄 Tak ze cztery godziny po lesie się włóczę, pod starym dębem kościom odpocząć daję, na walącego głową w drzewo dzięcioła z uśmiechem patrzę, gdzieś tam w oddali sójka się wydziera, drzewo jęczy, słoneczko całkiem przyjemnie przygrzewa.... oj, bosko jest!... aaa!... i strzyżaków nawet jakby mniej😀 Z parkingu znowu jako ostania odjeżdżam... coo? dzisiaj też grzybów nie było?! 😁😁