Fantastyczne grzybobranie, tylko
borowiki w lesie dębowo grabowym.
Patrząc na doniesienia innych grzybiarzy o niewielkim wysypie grzybów w mazowieckim i patrząc na prognozy pogody postanowiłem zakończyć dzisiaj tegoroczny sezon. Dzień cennego urlopu, nieduży koszyk i rower do bagażnika, hops na grzyby w rodzinne strony. Siódma rano w lesie, całkowity brak konkurencji - myślę że wesoło nie będzie. Było inaczej, po 20 minutach trafiłem pierwsze 3
prawdziwki i tak całe pięć godzin. Co piętnaście, dwadzieścia minut 3-5
borowików w różnym wieku wyłącznie w niskim i średnim lesie liściastym. Na dużym lesie 1 duży okaz widziany ze 100 m. W sumie dwa nieduże kosze
prawdziwków (90 sztuk). Innych grzybów nie było, nawet spodziewanych
kozaków czerwonych których moja jedyna miejscówka i tak nie wydała. Innych grzybiarzy nie było i stąd po części mój dobry wynik. Stwierdzam że to nie jest wysyp, połowa grzybów była kilkudniowa choć w dobrej kondycji. Może zrobię jeszcze powtórkę choć takiego wyniku już nie osiągnę, to pewne. Cudowny dzień.