Cztery godziny w lesie - miała być tylko wyprawa na jagody, bo w lesie strasznie sucho. Zaczęło się od litra
kurek, po przyjeździe - tak, ot niechcenia - na naszą miejscówkę - tradycyjne sierpniowe grzybokosy.
Maślaki można zwozić z lasu przyczepą, w godzinę uzbierałyśmy chyba z 500 sztuk (ja i dwie córki), do tego około 50
kozaków - zaczyna się ich wysyp, zbierałam głównie młodzież 7-10 cm, wszystkie wylądowały w marynacie. Około 20, gdy zaczęło się ściemniać - szukałam ich już na kolanach, rosły jeden obok drugiego. Grzyby w większości zdrowe, mnóstwo młodych
maślaków, które dzieci przynosiły z lasu, do którego dorosły człowiek nie jest w stanie wejść. Na zdjęciu - tylko część zbiorów. Pozdrawiam grzybonapalonych!