Z inicjatywy pani Vincentowej, która jak się okazało, również dołożyła swoje trzy grosze do małego jeziorka w Wieliczce, powtórny popołudniowy wymarsz do lasu. W lesie
podgrzybki wyglądały tak jak miny przeciwpiechotne bezpośredniego działania /największy miał 19 cm średnicy/, jakby Beskidzka flotylla SZ&T jakimś cudem dotarła na jezioro Charzykowskie, zrobiła desant i zaminowała pobliski Las 😁.
W odminowaniu pomagał najlepszy snajper, Alfik (na zdjęciu).
podgrzybki duże ale i małe, 99% bez wkładki 😁.
Po drodze od Tucholi do Małych Sworów widok makabryczny 😞 aż serce pęka. Widziałem fragmenty lasów gdzie po nawałnicy nie oparło się ani jedno drzewo, na parkingu zapytana kobieta ze łzami w oczach opowiadała, o jej zdaniem, "końcu Świata", który nawiedził ten rejon. Za zwodzonym mostem, jeszcze tylko na campingu kilka przewróconych drzew, jedno niestety zabiło człowieka. Miał cholernego pecha, przewróciło się dosłownie kilka brzóz. Za campingiem Las przetrwał prawie nietknięty.