Spotkaliśmy dzisiaj nieprzeliczone ilości malutkich
prawdziwków. Jedna z polanek, na której rosły
borowiki pomieściła ich ponad 20 sztuk. Wszystkie młodziutkie i ledwo wyklute ze ściółki, większość z nich było niemowlętami, i z całej polanki zebraliśmy może sześć sztuk. Takich które z etycznego punktu widzenia uważaliśmy, że są już wystarczająco duże. Pozostałych kilkanaście zostało w lesie. Na innej z kolei polanie, na która trafiliśmy ( niedaleko zabudowań ) zastaliśmy obraz, jakby buchtowały tam dziki. Wyryte było wszystko, łącznie z tymi wielkości grochu. Ściółka zmasakrowana, grzybnia wykopana, białe nitki na wierzchu. Dramat. I jak co roku wraca do nas taka myśl. Czy między nami – grzyboświrkami – użytkownikami tego portalu, którzy go tworzymy i ( nie ukrywam ) dobrze się przy tym bawimy – nie warto by było pomyśleć o tzw. etyce grzybiarza ? Pamiętam ubiegłoroczne raporty pokazujące zdjęcia takich właśnie „groszków” i wpisy radujące się tym, że ….”przekopałam grzybnię na 20 cm i nic …… Chodzi mi o to, czy wzorując się na „wymiarze ochronnym” dla ryb, nie moglibyśmy MY, świadomi i myślący ludzie umownie ustalić dobrego obyczaju i po prostu zostawiać te maluchy dla dalszego wzrostu. Wiem, zaraz ktoś powie, co z tego, że ja zostawię, a przyjdzie inny, namierzy miejscówkę i wykopie maluchy. Pewnie że jest szansa, że przyjdzie i wykopie, ludzka pazerność nie zna granic. Myślących w sposób: „po mnie choćby potop” nie brakuje. Ale wierzcie mi, jakoś lepiej się z Tazokiem czujemy postępując tak, po prostu przyzwoicie. Wiem, że wielu z Was uważa tak samo, bardzo to doceniam. W kolażu: Od góry od lewej – pierwsze cztery zdjęcia to
borowiki, które uważamy za właściwe wielkością ( napis Opinel na ostrzu ma ok. 2 cm ) w środku – kaczeńce spotkane dzisiaj. Kaczeńce ? W Sierpniu ? Świat się kończy, ostatnie cztery zdjęcia to te maluchy które zostały w lesie. Naszą miarką minimum jest mniej więcej 3-4 cm i brązowy łebek. Może dla niektórych to dziwne co napisałam. A co Wy o tym myślicie. Pozdrowienia Sznupok