Aby ostatecznie dać odpór „Big Blue”, nie wystarczą konwencjonalne środki. Wczesnym rankiem, z macierzystego portu nad rzeką Wisłą wyruszył na błękitne wody południowej Polski, zwiadowczy krążownik o napędzie hybrydowym HMS TAZOK. Asystę stanowiła niewielka zwrotna korweta eskortowa wyposażona w sejsmometry do wykrywania drgań ściółki ORP SZNUPOK. Sprzęt optyczny, radarowy i celowniczy nastawiono na lasy doliny Brennicy, sejsmometry skalibrowano na max czułość, a działa okrętowe 385 mm, załadowano pociskami smugowymi w kolorze głodnego i złego kanarka. Opłaciło się! Kilkugodzinny rejs wyposażonej po zęby flotylli okrętów przyniósł następujące efekty:
prawdziwki, edulisy,
borowiki myślę, że ok 100 sztuk, z tym że do luków okrętowych trafiło jedynie ok. 30 sztuk. Pozostałe
borowiki były wielkości od grosika do złotówki, skrzętnie pochowane w ściółce i bukowych liściach, pozostały w lesie zamaskowane kamuflażem „flecktarn” do dalszego wzrostu. Ze stuprocentową pewnością - jest to jeden z pierwszych dni wysypu
borowików w beskidzkich lasach, pod słowem, dawno nie widziałem tak wielkich ilości prawdziwkowego drobiazgu. Następnie
borowiki ceglasie. Tym ceglasiom to jest ganz pomada, czy sucho, czy mokro, chłodno czy upalnie – rosną w najlepsze i podobnie jak u
prawdziwków w większości to młodzież,
ceglasi nieco mniej +/- 25 szt. Nowoczesne przyrządy nawigacyjne namierzyły również kilka dużych „placków” z
kurkami i kociakami oraz trzy wielkie jak kalafiory –
szmaciaki. Ładownie okrętów dopełniły (po kilka sztuk)
podgrzybki brunatne i
podgrzybki zajączki. Na zakończenie rejsu, armada oddała salwę honorową tworząc choć na chwilę - upragnioną, żółtą plamkę na mapie. Wystrzelono również flary sygnałowe w stronę Kalet, ale radary wskazywały na to, że kalecki U-Boot przebywa w zanurzeniu awaryjnym. Z marynarskim pozdrowieniem – bosman - Tazok