Jak powiedziałem, tak zrobiłem, tzn. odwiedziłem dzisiaj przysłowiowy już las w Chudowie, w celu weryfikacji czerwonego koloru. Od razu zastrzegam, że nawet nie wiem, czy to ten sam las, w którym padło 100 grzybów na godzinę. Wybrałem go, ponieważ jest najbliżej Chudowa i nie można inaczej określić jego usytuowania, niż "Chudów", a leży zaraz za szybem kopalnianym. Ponieważ nigdy w nim nie byłem, ograniczyłem się do znalezienia typowych miejscówek i dokładnego ich przeszukania. Poza miejscówkami przeważa las mieszany podszyty paprociami lub jeżyną albo trawami, są też jałowe olsy w pobliżu kompleksu stawów. Jednak są fragmenty bardzo ciekawe, które w odpowiednich warunkach i okresach powinny sypnąć grzybami, np. monokultury (w miejscowym narzeczu "lasy osobne" w odróżnieniu od mieszanych) sosnowe, modrzewiowe, brzozowe, dębowe i bukowe. Pierwsza miejscówka to las bukowy, były tam dwa małe
podgrzybki brunatne, które zostały w lesie. Po drodze widziałem bardzo ciekawe miejsca i bardzo zróżnicowane, mogę zaryzykować stwierdzenie, że na tych około stu hektarach występuje większość typów lasów. Ale, ale zapomniałbym o najważniejszym, w kolejnej miejscówce, tym razem dębowej, znalazłem dwa młode i zdrowe (no, trochę nadgryzione przez ślimaki)
prawdziwki, a w siódmej czy ósmej pokaźne stadko
podgrzybków złotawych, które uratowały nieco cieplejszy kolor mojego wpisu. Gdyby nie moja słaba forma, spowodowana 1,5 miesięczną przerwą chorobową, byłoby o oczko cieplej. A co do weryfikacji "chudowskiego zgłoszenia", to uważam za mocno prawdopodobne, że nasz kolega wpadł na miejscówkę i w kilka minut wyrwał około 10 grzybków, co po przeliczeniu na godzinę dało 100-sztukowy wynik. Niezależnie od tego wszystkiego, widzę światełko w tunelu i potwierdzam, że na Śląsku zaczyna się ruszać. Z pozdrowieniami dla grzybiarskiej braci.