Dzisiaj do lasu wchodzilam usmiechnieta. Cicho, pusto, pomyslalam sobie-grazka sama w lesie.
podgrzybki rozne, rozniste-male, srednie, grube, chude, jasne, ciemne, dlugie, krotkie. Rosly sobie gdzie chcialy-we mchu, w jagodzinach, trawach, na igliwiu, miedzy suchymi galeziami. Nie bylo dzisiaj reguly. W 3 godz. od 13.30 do 16.30 nazbieralam 83 szt. Wracalam z lasu tak jak wchodzilam usmiechnieta, az tu nagle gdzies niedaleko mnie-PACH!! Az podskoczylam. Usmiech znikl, pojawil sie smutek. Jakies zwierzatko pewnie przestalo sobie biegac po lesie:- ( Niech go diabli-wiecie kogo mam na mysli (>_<)