Nie nastawiam się na pobijanie rekordów, więc wynik niezbyt imponujący. Ale za to w poniedziałek, po dwóch dniach deptania i kopania przez pseudogrzybiarzy wszystkiego, co stoi na jednej nodze, jestem zadowolony ze spaceru. Cztery prawe - okazy ważące razem 2 kg, śliczny ceglasty - rzadkość w moim lesie, 1
kozak - jakiś niedobitek, parę
maślaków, ze 20
opieniek (liczę kępki, nie pojedyncze sztuki), około 125
podgrzybków i 56
kani (zbierałem tylko młode i w średnim wieku). Uczciwie przepracowana dniówka, oprócz spaceru i zbierania grzybów obczaiłem nowe miejscówki.
Prawusy niemal niewidoczne w liściach, szczególnie dla okularników, jak ja. Dużo młodych
podgrzybków, takich "octowych". Jak nie przyjdą mrozy, to będzie powtórka sprzed roku, kiedy skończyłem sezon 6 grudnia.