Na ten wyjazd czekaliśmy od dawna. W końcu zgrały się nasze dni wolne w pracy i w czterech ruszyliśmy na konkretne zbiory. Miejscówka odwiedzana przeze mnie od wielu lat i zawsze sprawdzona. Generalnie przez ostatnie lata zbierałem tylko
prawdziwki bo
podgrzybków jak na lekarstwo, ale nie tym razem. Nauczony doświadczeniem z lat poprzednich zaopatrzyłem się prócz kosza w karton po bananach;) (optymista);) Moi koledzy nie byli tak przewidujący i niestety żałowali tego. Spacer rozpoczęliśmy ok 8 rano i do 12 miałem zapełniony kosz i połowę kartonu w 90%
podgrzybkami. Zmieniliśmy miejsce. Zatrzymaliśmy się przy leśnym przejeździe nad autostradą. I znów to samo, półtorej godzinki w lesie i cały kosz grzybów. Cóż, zbieranie grzybów jest piękne, ale potem robota przy nich do 1 w nocy to już mniejsza przyjemność;) Pozdrawiam