Witam. Kierunek Dobroszyce-Mialem juz nie jechac do lasu ale nie moglem sie powstrzymac. Pojechalem tak z ciekawosci, nieprzygotowany wogole. W lesie 7:00 pierwsze co, to sucho-ale ide dalej, cisza, spokoj -ptaki spiewaja. Nie liczylem na jakis zbior w duzych ilosciach-swoje miejsca nie wszystkie obszedlem. Jakies 5 metrow od drogi mech, wchodze i nie wierze (usmiech bezcenny), wszystkie czarne lebki we mchu, a zas zlotawy to juz szalenstwo. Ilosci podalem zanizone, poniewaz nie liczylem tej drobnicy ajest tego jak na zdjeciu pol garnka 20 litrowego, woreczki do mrozenia, miska na sos i czarne lebki w ocet-na koniec przy drodze 4
prawdziwki rzutem na tasme bo stanalem zeby kurtke sciagnac i same na mnie patrzyly-acha zlotawy bardzo zaplesnialy-trzeba dobrze patrzec i dzisiaj mnie juz atakowaly muszki, kleszczy sporo. Nie bede pisal, ze koncze grzybobranie bo pewnie bym sklamal. Zona mi mowi, ze jakbym jeszcze na ryby jezdzil to chyba by zwariowala:-) Potrzebny juz jest deszcz-i tak jak tutaj ktos juz napisal -penetrujcie mech tam cos zawsze jest. Pozdrawiam