Piestrzenica kasztanowata.
Witajcie. Wigilia przesilenia - wymarzyłem sobie jakieś wiosenne grzybki - jak nie dziś to kiedy? Pierwszy poranek bez przymrozku, śpiew a nawet wręcz "wrzask" ptaków, powietrze też jakieś takie dziwnie pachnące. Zacząłem od piasku i sosen, gdzie w kasztankowej miejscówce skrupulatnie przyglądałem się wszystkim kretowym piaskowym kopczykom. Właśnie dokładnie w takim środowisku co roku znajduję pierwsze fałdki, tradycji stała się zadość, pierwszy kasztankowy fałdek zaliczony. Zachęcony znajdką przetrzepałem również takie same kopczyki pod osikami, niestety bezskutecznie, na czeszki jeszcze u mnie nie pora. Ale za tydzień znów jest weekend, et cetera, et cetera. Zwłaszcza, iż czeszkom zawsze towarzyszą anemonki, jednakże na chwilę obecną kiełki anemonków skrycie czają się jeszcze pod ściółką. Przy czym jednemu zawilcu udało się w jakiś dziwny sposób już zapączkować, ale to jest ta przysłowiowa pierwsza jaskółka, która nie stanowi reguły. Pozdrawiam.