Dzisiaj wypad samotrzeć, jak mawiał pan Zagłoba, w odludny las sosnowy, choć spotkaliśmy tam 1 ludzia - rowerowego grzybiarza. Inna miejscówka, też niezła jak na listopad. Lepiej nie myśleć, ile tam mogło być grzyba w czasie wysypu…Teraz już tylko resztówki, wiekowo od żłobka do nagrobka. Głównie młode i całkiem malutkie
podgrzybki. Brało się wszystko, a co się mają zmarnować! Większość to grube
czarne łebki, trafiła się też rzadkość -
kurki, poza tym 1
kozak, kilka
maślaków zwyczajnych. Grzybki nieco bardziej robaczywe, niż przed tygodniem.