Zamiast manifestować, zameldowałem się w lesie. Pogoda w sam raz na spacer, poczłapanie i poszuranie w liściach. Miałem nadzieję na novembrusy, ale albo pochowały się pod liśćmi, albo rosły na innych ścieżkach.
Boczniaków też nie znalazłem, a z
siedzuni tylko korzenie, ktoś zjadł przede mną. Za to były
ceglasie - 9 sztuk, 1
kozak i 2
podgrzybki brunatne. W lesie jak zwykle pięknie rudo- miedziano- brązowo.