Witajcie ludziska.
Dziś kolejny kurs na moje miejsca, zawsze ten sam las. Przesyłam raport jak za każdym razem. Grzyby nadal są! Zatem sezon trwa.
Dziś zdobyczą Czarnego Orła padło w sumie więcej grzyba niźli ostatnio. Oto zbór z dziś:
Prawdziwek szt. 3 wszystko świeże,
koźlarz pomarańczowożółty ( zwany u nas
kozakiem czerwonym) 9 szt.
koźlarz babka ( zwany u nas
kozakiem brązowym lub brzozowym) 9 szt.
borowik ceglastopory 3 szt. i do tego 6
rydzów bieszczadzkich zwanych jodłowymi a tak naprawdę to są mleczaje późnojesienne. Nie ma ich na foto bo jak zwykle zapomniałem reklamówkę w kadrze umieścić
Dziś pomimo zimna i niesprzyjających warunków bo pochmurno i wiatr u mnie postanowiłem skoczyć na grzyby. Poza tym ogromhy wpływ miała na to moja kondycja fizyczna, wczoraj podczas pracy ( tak wiem niedziela ale, są zawody które w niedzielę muszą pełnić dyżury) rozbiłem sobie palec młotkiem i niestety to mnie załatwia fizycznie na kilka dni od roboty bo jedną ręką to wiele nie porobię w domu. Ale koszyk jedną ręką można trzymać, więc tylko mi zostało na grzyby jechać. Pierwszy kurs na las stary, liczyłem na czerwnego
kozaka i
borowika, no średnio- koazki 3 a
borowiki też 3 w tym lesie. Do tego kilka
kozaków brązowych i jeden
ceglak. Chodziłem w miejsca gdzie
ceglaki rosną ale rzadko. Zatem drugi kurs obrałem na zagajnik brzozowy, liczyłem na czerwonego
kozaka, defekt to ledwo dwa czerwone i kola brązowych. Potem trzecie miejsce to polana z brzózkami, wchodzę i od razu
kozaki czerwone aż trzy. Zawadziłem o szuwary w jodła w nadziei na "
rydze" ale było tylko 5, po drodze jeszcze trzy ale nie wszystko się nadało do zabrania. Generalnie
rydze biorę dla mamy bo Ona bardzo lubi smażone do jajka, ale za każdym razem przynoszę za dużo i wtedy je marynuje i nadal nie ma do jajka. Tym razem może wreszcie sobie usmaży? Marynowanych to ma już chyba ponad 10 słoików.
Zatem grzyby nadal są. Las wygląda marnie, bo bez liści to już tak smutno. Nie wiem, czy nie zakończę sezonu, bo mnie dopada depresja jesienna... Na razie latam na grzyby. Chcę od razu bardzo pozdrowić Gucia i "beskidzkiego wilka" tazoka oraz PUCKA. Dziękuję za dopiski pod moimi raportami. Do zobaczenia ponownie przy kolejnym raporcie, na razie dalej gramy (bo teraz grzyby to już sport przy takich warunkach) do ostatniego grzyba, albo do pierwszego śniegu!!