Tym razem na celowniku miałam
pieprzniki trąbkowe. Małe niepozorne grzybki, które poznałam dopiero rok temu. A jakże są, choć nie tak dużo, jak o tej samej porze minionego roku. Dopiero wystawiają swoje małe kapelusiki z mchu. Spore ilości maluszków jednak dają nadzieję, że za tydzień, półtora powinny być już gotowe by trafić do marynaty lub na masełko 😋.
W lesie 🌳🌲 wyraźnie widać, że sezon grzybowy powoli ma się ku końcowi.
Borowiki zupełnie poznikały 🤷
podgrzybki duże, poobgryzane 😱. Tylko jeden młodzieniaszek dumnie rósł na środku drogi 😀. Siwki i
zielonki wyrośnięte i zasiedlone.
Nie powiem, trzeba się nachodzić, żeby coś zebrać. I tak po 6 godzinach grzybobrania do kosza wpadło: 8 siwek, 1
zielonka, 12
kurek, 1
hubanek, 3
maślaki, 3
koźlarze babka, 4
wodnichy późne i ok 300 - 350
pieprzników trąbkowych. W lesie cicho, pusto, cieplutko; cudowną, w tym roku, mamy jesień 😀.
Serdecznie pozdrawiam 😚.