Wracając z grobów w Opolu, nie mogłem po drodze nie wpaść choć na chwilę do Świbia. Z chwili zrobiło się 1,5 godziny, w tym czasie przeszedłem "góry" nie całe, ale wystarczająco żeby mieć trening. W tej części lasu bardziej podgrzybkowo niż prawdziwkowo, co też znalazło wyraz w koszu. A w koszu 17
podgrzybków, w tym jeden
zajączek. Dziwnie mało tych
podgrzybków, zawsze o tej porze i w tym miejscu trafiałem na mniejszy czy większy wysyp. Tylko 3 sztuki młode, reszta wyrośnięta i część nadgryziona. W lesie pięknie, niestety znowu trafiłem na wycinkę. Jak wyrżną las na górach to mnie chyba trafi.