Tym razem zostałam wywieziona przez koleżankę do Puszczy
Zielonki. Cudowny las, wspaniały, co kawałek zaskakujący innym poszyciem, tylko sosna wysoka jako wspólny mianownik. Ilość nie powala, ale jakość i różnorodność - owszem. 5
podgrzybków brunatnych, nieduży
szmaciak (koleżanka znalazła jeszcze jednego), 2
gąsówki fioletowawe (moje!!!!), 4 gołąbki, talerz wyrośniętej
opieńki (tyle, ile udało się uratować, bo w lesie 10 razy tyle, ale namoknięta i częściowo spleśniała) oraz...
kurka, a właściwie wielki kogut :). Dość na solidny obiad dla dwojga. W lesie cuda rosną! Ahoj!