Las mieszany. Tam gdzie liście, pod dębami i bukami szeleszcząco sucho. Piękne
krasnoborowiki małe i duże, jędrne i twarde jak kamienie, czasami tylko nadgryzione przez leśne zwierzaki i oczywiście ślimaczory. Przybierają rdzawą barwę liści i przeważnie trudne do wypatrzenia. (18 sztuk, 2.30 kg). W mchach i paprociach mokro, wszystkie rurkowce pokryte białą pleśnią, „tylko”
pieprznik trąbkowy ma się rewelacyjnie! Fantastyczny wysyp, zebrałam zaledwie dwie pełne kobiałki (2,20 kg) bo niestety zbyt późno się tam wybrałam a znaleziona nowa miejscówka, już pod sam koniec planowanej trasy, …
… była oddalona o dobrą godzinę drogi od auta w „lini prostej” bez zatrzymywania się co w moim przypadku jest raczej awykonalne a tu słońce coraz niżej, a i krzyże w pewnym momencie (nie mówiąc o kolanach) zaczęły zdecydowanie protestować. Poza większymi sztukami zostało mnóstwo maleńkich więc jeszcze mam nadzieję na pokaźne zbiory w tym miejscu. Koniec wysypu
opieńki, zostały przeważnie takie o monstrualnych rozmiarach, często w stanie agonalnym, udało mi się wybrać około 80 sztuk zdrowych kapeluszy i ciut mniejszych od średnicy szklanki (z trudem) ale ponieważ obiecałam mały koszyczek znajomym więc poświęciłam godzinkę na selekcję i zbiór pojedynczych z kilkudziesięciu pni. Kilka małych
podgrzybków mniej lub bardziej brunatnych znalezionych przy igłach i niewielkich kępkach mchów dopełniło zbiory.
🍂🍁🤗 Las powitał mnie absolutną ciszą. I tak zostało. Blisko siedem godzin pięknego, leśnego spaceru. Czasami tylko szelest liści czy odgłos postukiwań dzięcioła w oddali dopełniał ciszę. Każdy kto choć raz odwiedził las podczas tych ostatnich dni wie jak fantastyczne i zachwycające są teraz w nim kolory i zapachy. I że każda chwila w takim miejscu daje wielką radość dopełnioną ekscytacją nad każdym znalezionym grzybkiem czy pięknie wybarwionym liściem 😉 Właściwie nie nastawiałam się na jakieś spektakularne zbiory, wiedziałam że mogę w tym miejscu i o tej porze liczyć na smaczne trąbki i może gdzieniegdzie na pojedynczego rurkowca czy kępkę
opieniek nadających się jeszcze do zebrania. A tu się okazało finalnie że i koszyk zapełniony, i że słuszny jego ciężar się zrobił i że czasu zabrakło, bo można było jeszcze godzinami zbierać a tu przecież coraz krótsze jesienne dni, zdecydowanie za krótkie na takie późne wypady, zwłaszcza gdy się chce przejść 8-9 km, i jeszcze posiedzieć beztrosko na słońcu … i jeszcze dziubać setkami
pieprzniki trąbkowe 😵💫 Rozmaitość grzybków powoli zanika, las i jego mieszkańcy szykują się na nadejście zimy ale jeszcze, dopóki jesienne dni darzą ciepłym słońcem, możemy cieszyć oczy i serce a przy okazji zapełniać koszyki leśnymi przysmakami. Oby jak najdłużej 🤗🍂🍁