Dziś odwiedzałem groby -sprzątanie i takie tam na cmentarzu. Pogoda ładna więc miło się myje pomniki. Jak już się uporałem ze wszystkim ruszyłem w las, bo koszyczek zawsze wożę w bagażniku. Jesienią oczywiście. Niespodzianka czekała mnie już pod koniec spaceru w małym sosnowym laseczku.
RYDZE. Cieszyłem się jak dziecko, bo nie mogłem jakoś natrafić na nie wcześniej. W lesie wysokim parę
podgrzybków dosłownie z 15 szt. i nic więcej. Puchy. Warto było jechać już wiem gdzie rosną za rok wrócę. A może w przyszłym tygodniu ? Fajny dzień chyba te dusze czyścowe pomogły.