Sobotnia wyprawa na Brzeziny nieudana z powodu dokuczliwego deszczu, więc dzisiaj kontrola rydzowych miejscówek. Jeszcze można ich nazbierać, chociaż nie ma już malutkich, same średniaki. Po drodze do zagajników znalezione 4 młode
kurki (przy tej wilgotności i ciepłe może ich jeszcze trochę się pojawić), ok. 20
podgrzybków w przyzwoitej kondycji, 14
podgrzybków zajączków, garść
wodnichy późnej (może wreszcie odważę się jej spróbować, wizualnie śliczna 😊) i On, proszący, żeby go uwolnić z niewoli 😂. Dobrze, że rósł na tyle blisko, że dało się sięgnąć go przez kraty, w innym
przypadku chyba dostałabym zawału 😂W tym tak powszechnie okrzyczanym super sezonie grzybowym ja wciąż czuję niedosyt, zwłaszcza
prawdziwków. Buki zawiodły, zagajniki brzozowe, skąd trochę ludzie przynosili, u nas bardzo nieatrakcyjne, zarośnięte trawą, paprociami, ciężko się tam szuka.
podgrzybki nadal są, ale nie w takich ilościach jak na przykład w Wielkopolsce. Jedyne naprawdę obfite grzybobranie miałam w tym roku w okolicach Mieszkowic/Namyślina. A tak to tu trochę, tam trochę... Dobrze, że przynajmniej w ubiegłym roku znalazłam miejsca, w których rosną
rydze, a tych w tym roku pod dostatkiem😊